Nagroda za to, że żyje
Kobiety w życiu Williamsa okazywały się zazwyczaj opiekunkami, starszymi siostrami (by nie powiedzieć: matkami), które w krytycznych momentach zapewniają schronienie i stały ląd. Tenn przekonał się o tym, gdy został uhonorowany nagrodą Drama Desk. Dramatopisarz był zobowiązany do wzięcia udziału w gali, podczas której członkowie wspomnianego wyżej towarzystwa teatralnego poświęcali mu zdecydowanie więcej uwagi, niż było to zdaniem pisarza konieczne.
Artysta twierdzi, że wyróżnienie go w momencie, gdy znajdował się w twórczym dołku, było upokarzające (sam nazwał wspomniany laur nagrodą "za to, że jeszcze żył). Sytuacji nie poprawiał fakt, że Williams był tego wieczoru pod silnym wpływem kokainy: "(...) usadzono mnie na podwyższeniu, tak żeby można mnie było podziwiać niczym zbrodniarza wojennego czy szczególnie dorodną kaczkę w Chinatown, więc każdy mój ruch zwracał uwagę".