Pożyczone pięćset dolarów
Bywało, że Williams uzależniał się od kobiet nie tylko twórczo, ale i finansowo. Tak było w przypadku Miriam Hopkins, wielkiej damy amerykańskiego kina i teatru. Tenn marzył o tym, aby aktorka zagrała jedną z ról w inscenizacji jego sztuki, jednak zanim się to stało, prowadził z kobietą ożywioną korespondencję. W listach tych stawiał się w pozycji fana, piszącego do swojej idolki. Po jakimś czasie Williams i Hopkins spotkali się na żywo i trzeba przyznać, że ich pierwsze konwersacje miały dość specyficzny charakter:
"Niedługo po tym, jak poznali się na przyjęciu w Hollywood, Tenn wrócił do Nowego Jorku, klepał biedę i desperacko starał się ukończyć sztukę. (...) Z gazet dowiedział się, że panna Hopkins również jest w Nowym Jorku, więc poprosił ją o spotkanie. (...) - Nie ma chyba nic straszniejszego - opowiadał - niż przyjąć zaproszenie, które człowieka przerasta: finansowo, uczuciowo, społecznie. Ale byłem zdesperowany, więc poszedłem. (...) podchodząc do panny Hopkins, która spostrzegłszy mnie, uśmiechnęła się promiennie, potknąłem się (...) Zbierałem się nieporadnie, a ona poklepała mnie po ramieniu, powiedziała kilka słów pocieszenia. Gdy dźwignęła mnie i stanęliśmy twarzą w twarz, wycharczałem: 'Czy mogłaby mi pani pożyczyć pięćset dolarów?’. (...) Jeszcze tego dnia przyniosła do mojego smutnego mieszkania kopertę z pięciuset dolarami, które pozwoliły mi żyć swobodnie przez kilka miesięcy (...)".