Kobieta od wszystkiego
Monika w wywiadzie kilkukrotnie podkreśla, że lepiej dogaduje się z mężczyznami niż z kobietami. Wśród prostych i wulgarnych gangsterów posiadająca pewne obycie i znająca języki obce kobieta zajmowała się załatwianiem różnych rzeczy: zamawiała stoliki w restauracjach podczas zagranicznych podróży, meldowała ich w hotelach, rezerwowała bilety w teatrze... Samą siebie nazywa ich "instruktorem kulturalno-oświatowym".
Przemyt i inne nielegalne działania znajomych męża traktowała jako "niegroźne brojenie", jeden ze sposobów dorabiania się w rzeczywistości lat 90. Dopiero po pewnym czasie zrozumiała, że żyje w świecie, gdzie ludzie do siebie strzelają. Wstrząsnęła nią pierwsza śmierć: zastrzelenie Jacka Dresza, później Wojtka Kiełbasy. Siebie i męża uważała za chronionych, nawet kuloodpornych - ale i to złudzenie wkrótce znikło.