Okrutny list Miłosza i usunięcie płodu
W liście do Jadwigi Miłosz napisał, że "nie ma zamiaru marnować sobie przyszłości związkiem z nią, że nie wie, kto jest sprawcą ciąży, bo ona w Wilnie flirtowała nawet z jego kolegami. Dodał, że wyjeżdża na długo za granicę".
Jak nietrudno się domyślać, kochanka poety wpadła w rozpacz, zaczęła nawet myśleć o samobójstwie.
"Wreszcie, z pomocą swej starszej koleżanki, znalazła akuszerkę, która dokonała zabiegu spędzenia płodu. Tegoż dnia Helena w domu dostała gorączki i ciężko zachorowała. Zabrano ją do kliniki i dokonano operacji. Życie Heleny ocalono, ale jej sytuacja w rodzinie stała się okropna. Traktowano ją jak zbrodniarkę" - pisał Piasecki.