Czy publikacji "Kiedy zdarza się przemoc, lubię patrzeć" towarzyszyły jakieś trudności?
Na drodze pracy nad książką - raczej nie. Umowę na jej publikację podpisałem, kiedy "Portret trumienny" miał zaledwie kilka miesięcy. W trakcie czekania na premierę mogłem wszystko dopracować. Wydawnictwo mi pomagało, zaproponowało np., aby - jak w przypadku poprzedniego tytułu - okładkę zaprojektował Leszek Pietrzak. Przy debiucie, który opublikowałem głównie sam, nikt się mną tak kompleksowo nie opiekował. To dało mi sporo komfortu. Nie spodziewałem się jednak, że "Portret..." zostanie tak dobrze przyjęty. Druga książka była więc dla mnie dużym wyzwaniem i sporą niepewnością. Przed premierą "Kiedy zdarza się przemoc, lubię patrzeć" towarzyszył mi strach, czy utrzymam poziom pierwszej książki. Spędzało mi to sen z powiek i trochę zabiło radość, na którą miałem nadzieję. Wszyscy dokoła mówili mi o sprawdzianie drugiej książki i oczekiwaniu, że będzie przynajmniej tak dobra jak pierwsza. Cieszę się, że według większości mi się to udało.
Rozmawiała Martyna Olasz (PAP) oma/ par/
Kuba Wojtaszczyk (ur. 1986) ukończył kulturoznawstwo oraz Gender Studies na Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu. Był stypendystą m.in. prezydent m.st. Warszawy oraz Międzynarodowego Funduszu Wyszehradzkiego. Publikował m.in. w "Kulturze u Podstaw", "Czasie Kultury", "Blizie", "Lampie", antologii "Nowe Marzy" 10. MFO. Jego teksty przekładano na niemiecki, węgierski i ukraiński.