Anatolij Kaszpirowski
Kaszpirowski na Jasnej Górze pojawił się w 1990 r. Z jednej strony może dziwić, dlaczego paulini bratali się z radzieckim hipnotyzerem, który nie wypowiadał się dobrze o duchownych. Z drugiej można ich zrozumieć. Klasztor na Jasnej Górze borykał się wtedy z problemami. Niedługo przed przyjazdem Kaszpirowskiego spłonęła część zabudowań. Podobno podpalacza, który podawał się za kandydata do klasztoru, nasłała Służba Bezpieczeństwa.
Kaszpirowski paulinom przesłał 4 tys. dolarów na odbudowę zniszczonych pomieszczeń. "Gest radzieckiego gościa ożywił ofiarność innych osób" - wspomina autor książki.
Ojciec Tombrowicz, przeor: - Dzisiaj Kościół jest ostrożniejszy, obawia się hochsztaplerów, naciągaczy. Lecz w tamtych czasach w Kościele było wszystko. Brakowało państwa suwerennego i demokratycznego, Kościół zastępował również i jego instytucje, bywało że w braku tych instytucji brał za dobrą monetę również takie zjawiska, które z pobożnością nic nie mają wspólnego.
Gdy później w Rosji okrzykną Kaszpirowskiego sługą Szatana, on będzie się bronił, że "występował we wszystkich Kościołach w Polsce".