One były jak żywe!
- Naprawdę bardzo trudno przyszło mi nie wierzyć, że Muppety są prawdziwe. Dla mnie ożyły i myślę, że poczułam z nimi więź. [...] Kermit to zlepek filcu i sznurka, a jest w nim tyle życia - zwierzała się Goldie Hawn.
Aktorka nie była pierwszą osobą, która uległa tej magii. Zdarzało się, że na planie dźwiękowcy i asystenci zwracali się wprost do kukiełek, a nie lalkarzy. Widzowie również wierzyli w bohaterów Hensona. Sam Rowlf jeszcze w czasach "The Jimmy Dean Show" otrzymywał 2 tys. (!) listów tygodniowo.
- Ciekawe było obserwowanie, jak ludzie tak całkowicie wierzą w tę kukiełkę - mówił Henson, który zaczął zdawać sobie sprawę, co rozpętał.