Swoich braci poznała dopiero po śmierci ojca
"Podczas pogrzebu ojca organizatorzy musieli nieźle się ubawić" - pisze Mazarine Pingeot i wspomina moment, gdy wraz z braćmi weszła na pokład samolotu z trumną Mitterranda. Wtedy po raz pierwszy poznała Gilberta. Drugiego z synów prezydenta, Jean-Christophe'a, spotkała nieco wcześniej, gdyż zaprosił ją na obiad.
Mazarine podkreśla, że jej bracia są osobami wspaniałomyślnymi i szybko złapała z nimi dobry kontakt. W końcu, pisze, są członkami tej samej rodziny, nawet jeśli dziennikarze jednym chórem mówili: "dwie rodziny", "zebrane dwie rodziny".
"Tata" - tak dziwne słowo, gdy jest wypowiadane przez nieznające się osoby, tworzy w końcu więzi" - podsumowuje Pingeot.