Silos Rosja
Czelabińsk dziś nie jest już odciętym od świata miastem. Jak pisze Anne Garrels w swoim reportażu zatytułowanym "W kraju Putina" , poprawiły się tu standardy życia, upowszechnił dostęp do dóbr. Region powoli wychodzi z traum lat 90., podobnie jak i cała Rosja usiłując odnaleźć swą tożsamość i odpowiedzieć na pytanie, co to znaczy być Rosjaninem w XXI wieku. Na razie wszelkie błędy i wypaczenia idą na konto państw zachodnich - wspólny wróg, póki co, jednoczy. Putin jest dla mieszkańców tym, który zapewnił im stabilizację i podniósł kraj z kolan po katastrofalnych pomysłach Gorbaczowa i bezwładnych rządach wiecznie pijanego Jelcyna. Problemy jednak narastają i prymitywne tłumaczenie, że wszystkiemu winny jest Zachód, z czasem może coraz mniej satysfakcjonować Rosjan. Zwłaszcza że, jak pisze autorka, nastrój euforii, początkowo rozbudzony aneksją Krymu i wojną na Ukrainie, zastąpiła ponura rzeczywistość życia w
oblężonej twierdzy.
Pamiętać jednak warto, że takie twierdze przypominają czasem czelabińskie silosy, gdzie temperatura w końcu przekroczyła wartość krytyczną i nastąpił wyrzut zawartości na zewnątrz. Na razie Putin za wszelką cenę próbuje temu zapobiec. Pozostaje pytanie, jak długo jeszcze będzie mu się to udawało. I jak długo ludzie będą wierzyć w to, że te złowieszcze chmury na horyzoncie to tylko zorza polarna.
Mirosław Szyłak-Szydłowski/ksiazki.wp.pl