"Kocham Cię, mój drogi"
Związek z Błeszyńskim wykańczał Iwaszkiewicza emocjonalnie - raz podejrzewał kochanka o wyrachowanie ("Namiętność mnie zaślepiała, byłem igraszką w ręku chorego i zdemoralizowanego człowieka, który był w zmowie z wyrachowaną kobietą"), innym razem uważał, że uczucie między nimi jest szczere i prawdziwe. Trwał u jego boku, gdy Błeszyński chorował na gruźlicę; jego śmierć w 1959 roku przeżył ciężko, czemu dał upust w dziennikach.
- Kocham Cię mój drogi - i nikt Cię tak nie kochał i nie będzie kochał - napisał kilka miesięcy później. W żałobie wspierała go, naturalnie, żona. - Wiedziała o wszystkich moich uczuciach - zapewniał Iwaszkiewicz. - A nawet w ostatnim wypadku jak gdyby to uczucie podzielała, pomagała mi w jego przezwyciężeniu i rozumiała, co ono dla mnie znaczy.