"Król pederastów"
Iwaszkiewicz nie krył się ze swoimi skłonnościami, owszem, ale wściekał się, że staje się obiektem plotek, często mocno przesadzonych, wyolbrzymionych i okrutnych. Bał się również, że mogłyby one zranić jego bliskich.
- A w ogóle dziwnie jest z tymi pederastami, wydaje się, że coraz to ich więcej, klan osobliwy. A król to Iwaszkiewicz - pisał złośliwie Stefan Kisielewski. Czasami wystarczyło, że Iwaszkiewicz usiadł w knajpie z kolegą, a ten już brany był za jego kochanka, plotki zaś lotem błyskawicy obiegały stolicę.
- Dziwi mnie bardzo rzecz jedna, staranna praca wszystkich dookoła, aby mi stworzyć jak najgorszą reputację. Znam dziesiątki ludzi, którzy prowadzili się i prowadzą tysiąc razy gorzej ode mnie, choć i to nie zasługuje na takie potępienie. Dlaczego mówi się o mnie tak i tyle? - irytował się wiele lat później w "Dziennikach".