Geniusz "dostawy za plecami"
Przemytnik opowiada włoskiemu dziennikarzowi, że dostawa za plecami do prawdziwy wampiryzm - "co prawda nie wysysasz z nich krwi, ale wysysasz nazwę": "Któregoś razu przewiozłem tysiąc dwieście kilogramów towaru na nazwisko pewnego człowieka, który był kiedyś nawet ministrem. Gość ten od czterdziestu lat importował marmur. Uwaga: czysty marmur. Zrobiłem to tak, że o niczym się nie dowiedział. Jeśli zdarzy się, że towar, który tak transportujesz, zostanie przechwycony, kłopoty ma człowiek, którym posłużyłeś się jako przykrywką".
Systemowiec opowiadając w książce swoją historię mówi, że dostawa za plecami jest bez wątpienia świństwem, ale za to jak genialnym świństwem: "O tym, co jest grane, wie tylko człowiek przygotowujący papiery celne, zanim trafią one do spedytora i policji finansowej. Mało tego, nawet on nie musi o niczym wiedzieć. Powiedzmy, że to jedyna osoba, która mogłaby coś podejrzewać. No ale ty już się postarałeś o to, żeby ten człowiek dostał jakiś prezencik, coś, co uciszy jego zbyt podejrzliwe sumienie. Co więcej, sugerujesz mu, że jeśli coś pójdzie nie tak, jemu też się dostanie".