''Ludzie rzygają polską szkołą plakatu!''
Choć autor często spogląda w swojej opowieści wstecz, daleki jest od popadania w czysto nostalgiczne tony. Unika jednak również demonizowania PRL-u, podkreślając, że projektanci - z ekonomicznego punktu widzenia - radzili sobie wówczas dużo lepiej. Co prawda z jednej strony ciążyło nad nimi widmo cenzury i ideologicznej opresji, z drugiej strony jednak: mecenat państwa i brak nacisków ze strony konsumenta, owocował często najlepszymi pracami. "Czy to się sprzeda?" nie było bowiem jeszcze przykazaniem nadrzędnym. Dowodzi tego wywód o ironii polskiego plakatu: "Tylko w Polsce można było namalować afisz reklamujący wyjazdy myśliwskie z jeleniem triumfalnie opierającym kopyto na piersi leżącego strzelca". Jest jednak druga strona medalu. Wicha przytacza wypowiedź swojego klienta: "Nic nie mów o polskiej szkole plakatu - krzyczał. Ludzie tym rzygają. Przez czterdzieści lat nie mogli kupić dwóch butów do pary, ale za to mieli najlepsze plakaty na świecie (...)".