Jedynka, grafik i piekło
W domu opieki jak w akademiku - trzeba poznać ludzi, zawrzeć nowe znajomości, dowiedzieć się, co kto lubi. Wspólne mieszkanie wygląda różnie, ale i dla studentów, i dla seniorów szczytem marzeń jest jedynka, czyli pokój jednoosobowy. Czeka się na nią nieraz bardzo długo: "zapisuje się człowiek od razu, jak tu przyjdzie. I pozostaje czekanie w kolejce. Byłam już tak naprawdę czwarta albo trzecia, ale ponieważ mieszkało tu długo pewne małżeństwo i pani umarła, to jej mąż jest pierwszy. I spadłam z czwartego na piąte" - opowiada jedna z mieszkanek. - "Wczoraj skończyłam siedemdziesiąt siedem lat. A jak będę kiedyś miała jedynkę, to ja nie jestem duża, łóżko gdzieś upchniemy i się zmieszczę".
To jednak świat odgrodzony, za murem i nie każdy dom to miejsce, o którym myśli się ciepło: "jest fajnie, jak ktoś przyjdzie w odwiedziny. Wtedy nikt nie krzyczy, nie przeklina, pytają się o wszystko, ale jak odwiedzający zamkną bramę, to u nas rozpoczyna się piekło".