Marek Raczkowski - umysł uzależniony
Rysownik i satyryk stale publikuje w kilku gazetach, ma więc terminy, których musi dotrzymać. Chociaż, jak mówi, to niełatwe, a on sam już nie pamięta, kiedy nie musiał robić czegoś na czas. Raczkowski, który przez ostatnie 15 lat pracował tylko w nocy i zawsze pod wpływem kokainy, po wylewie musiał pożegnać się z narkotykowym stylem życia, nad czym ubolewa. - Teraz muszę uczyć się wszystkiego od nowa. Męczę się z miesiąca na miesiąc. Ale powoli zaczynam zapominać o komforcie, jaki dawał mi narkotyk. O tym stanie beztroski, kiedy wszystko mi świetnie wychodziło. I to nie było złudzenie - naprawdę świetnie mi wychodziło - wspomina artysta i dodaje, że obecnie nie ma tak wielkiej inwencji, jak wcześniej, ale dobre jedzenie i alkohole (zwłaszcza słodkie), mu pomagają.
Jego zdaniem praca rysownika polega głównie na wymyślaniu. Rysowanie i kolorowanie zajmują niewiele czasu. Raczkowski ogląda dużo telewizji i słucha radia TOK FM. Często zmienia kanały, mając nadzieję, że nie ulega manipulacjom. Od jakiegoś czasu dużo chodzi i jeździ na rowerze, częściej jednak samochodem. - Przyjechałem autem - to dla niego wytłumaczenie, by nie pić na spotkaniach czy imprezach.