Handlarka zmysłami
Na jej przykładzie autor pokazuje proces seksualnego wyzwolenia młodego pokolenia Polaków, którzy odrzucają pruderyjne normy postępowania przyjęte w lokalnych, konserwatywnych społecznościach. Justyna wystawia na wirtualnym targu swoją bieliznę nie tylko po to, by wyrazić sprzeciw wobec utrwalonego na prowincji mitu "miastowego grzechu". Dodatkowe motywacje bohaterki reporter opisuje następująco: "Internetowy kramik otworzyła, gdy zaczęła ją dręczyć samotność. Pomyślała, że niektórzy faceci czują to samo, więc chętnie kupią jej intymny zapach".
Na pozór podobną deklarację wygłasza inna opisana w książce "handlarka zmysłami", która wyznaje: "Otworzyłam ten interes, bo wystraszyłam się śmierci". Jednak Patrycja - pracownica kwiaciarni samotnie wychowująca dziecko - sprzedaje w internecie fingowany mocz (w rzeczywistości: imitującą go herbatę) głównie z pobudek finansowych. W ten sposób może sobie pozwolić na wystawne życie przypominające "Modę na sukces", dzięki któremu przedłuża własną młodość i eksponuje kobiecość. Jak bowiem stwierdza: "[...] kobieta żyje, dopóki się ją zauważa. Dopóki działa ludziom na zmysły. Później staje się niewidzialna i umiera".