Fawkes XXI wieku
5 listopada byłby jednak tylko kolejnym dziwnym wyspiarskim świętem, gdyby nie komiks "V jak Vendetta" Alana Moore'a i Davida Lloyda (w Polsce wydany przez Post i Egmont Polska) i zrealizowany na jego podstawie film Andy'ego i Lany Wachowskich (scenariusz, produkcja) i Jamesa McTeigue'a (reżyseria).
Komiks rozgrywa się w niedalekiej przyszłości (1997 roku, rzecz publikowano w latach 1982-89). Ludzkość, zdziesiątkowana przez wojnę nuklearną, pełza na kolanach - trapią ją kolejne plagi, głód, masakry. Z atomowej apokalipsy cało wyszła tylko izolująca się od reszty świata Wielka Brytania rządzona przez skrajnie prawicową partię Norsefire, której slogan brzmi "Siła przez czystość, czystość przez wiarę" (lub "Siła przez jedność, jedność przez wiarę" w filmie).
W kraju nie ma miejsca dla odmieńców (przede wszystkim homoseksualistów), a wszelki opór dławiony jest siłą. Ale Alan Moore nie osadził akcji swego komiksu w najbardziej dramatycznych momentach - gdy Norsefire dochodzi do władzy dzięki terrorowi i spiskom - ale kilka lat później, gdy w kraju rządzonym przez Partię panuje swego rodzaju mała stabilizacja, a społeczeństwo w milczeniu akceptuje dyktaturę.