Praca czyni szczęśliwym. Ale tylko w granicach rozsądku
Duńczycy umiejętnie łączą pracę z życiem osobistym, zadając sobie pytanie: "Czy to, co robię, daje mi radość?" Jeśli odpowiedź brzmi "tak", zostają. Jeśli "nie" - zmieniają pracę; sposób, w jaki spędzają większość życia ma znaczący wpływ na ich samopoczucie, więc po co się męczyć? W teorii brzmi to pięknie, z tym, że co czwarty Duńczyk zmienia pracę raz na rok, a 40 proc. znajduje ją w ciągu kwartału. Nie obawiają się tak częstych zmian, wiedzą, że żyją w państwie opiekuńczym i kraj się nimi zajmie. Zresztą nawet kiedy mają pracę, to niespecjalnie się w niej przemęczają.
Tydzień pracy trwa 37 godzin. Każdy Duńczyk ma prawo do pięciu tygodni płatnego urlopu w roku oraz do 13 dni z okazji świąt ustawowo wolnych. Daje to średnio 18,5 dnia pracy w miesiącu. Pomimo tego wszystkiego, szacuje się, że co dziesiąty pracujący Duńczyk narażony jest na stres. W opinii związków zawodowych, ten wskaźnik może wynosić nawet 30 proc. Coraz głośniej mówi się o tym, że 50 proc. Duńskiego Stowarzyszenia Adwokatów i Ekonomistów pracuje w czasie wolnym i na urlopie.