Koń - najlepszy przyjaciel
Oporządzanie koni i pakowanie się na początku stanowiło nie lada wyzwanie. Trzeba było bardzo uważać, by bagaże nie spowodowały powstania owrzodzeń i ran u zwierząt, które uchodzą za "arystokratów stepu" (dlatego nie można ich za bardzo obciążać). "Koni używa się tylko do jazdy, a transport to zadanie wyłącznie wielbłądów, wołów i jaków".
Wyzwanie, którego podjął się Australijczyk wydaje się ponad siły, gdy dowiemy się, że gdy wyruszał w nieznane, nie potrafił jeździć konno. Jednak w końcu opanował tą umiejętność, udało mu się przeżyć kilka lat na stepie, poczuł też, jak mocny związek może łączyć człowieka ze zwierzęciem. Dwa z jego koni - Taskonyr i Ogoniok - niosły go przez większą część drogi. W Kazachstanie dołączył do podróżnika jeszcze pies Tigon. "Z perspektywy czasu najcenniejsza w mej podróży wydaje mi się radość cwałowania na moich rumakach: Tigon pędzi tuż przy ich kopytach i żeglujemy tak przez step, gdzie nic - myśli, uczucia, czas, ziemia ani zwierzęta - nie napotyka żadnych granic".