"Polski Drakula"
Jednym z najbardziej kontrowersyjnych zawodników Lou Duvy był pochodzący z Wrocławia Andrzej Gołota. Bo choć początkowo wiele wskazywało na to, że Andrew ma zadatki na mistrza, Duva przekonał się, że jest on całkowitym przeciwieństwem Evandera Holyfielda. "On miał trochę nie po kolei w głowie" – wspomina trener. "Pierwsze niepokojące sygnały dotyczącego dziwnego zachowania Andrew na ringu pojawiły się 16 maja 1995 r. podczas walki z Samsonem Po'uhą." To właśnie wtedy Gołota, pod naporem ciosów, wgryzł się w ramię przeciwnika "niczym polski Drakula".
Po'uha protestował, ale sędzia albo nie usłyszał, albo zignorował jego słowa. Dzięki temu Gołota nabrał wiatru w żagle i po trzech knock-downach wygrał decyzją sędziego, który przerwał pojedynek. Andrew uniknął dyskwalifikacji, ale takie zwycięstwo nie ucieszyło Duvy. "Byłem wściekły i zażenowany. Nigdy wcześniej nie pracowałem z bokserem, który celowo walczyłby w tak nieprzepisowy sposób. Pytałem go, dlaczego to zrobił. Nie odpowiadał. Wzruszył tylko ramionami jak dziecko, które choć wie, że postąpiło źle, odwraca jedynie wzrok i milczy."
Na zdjęciu: Lou Duva w narożniku podczas walki Gołoty.