Nieoczekiwany przeciwnik
Evander Holyfield zadebiutował jako bokser wagi ciężkiej 16 lipca 1988 r. w pojedynku z Jamesem "Szybkim" Tillisem. Podopieczny Duvy był świetnie przygotowany – w zaledwie cztery miesiące przybrał na wadze z niespełna 90 do 98,5 kg i wyrobił sobie muskulaturę. Po pięciu rundach debiutant w wadze ciężkiej z łatwością rozprawił się z "Szybkim", który "jeszcze niedawno walczył jak równy z równym z samym Tysonem." Zwycięstwo Holyfielda nie było dziełem przypadku, co udowodnił serią kolejnych zwycięstw. Szedł jak burza i wydawało się, że walka o pas z Tysonem jest nieunikniona.
11 lutego 1990 r. doszło do jednej z najbardziej zaskakujących porażek w historii boksu – Mike Tyson, niekwestionowany mistrz świata wagi ciężkiej, przegrał przez nokaut w dziesiątej rundzie z Jamesem Douglasem (na zdjęciu po lewej). I to właśnie on znalazł się na celowniku Holyfielda. "W tygodniu przed walką wiedzieliśmy, że Douglas stoi na straconej pozycji. (…) Był jakiś napuchnięty i grubszy niż przed starciem z Tysonem" – wspomina Duva. Przeciwnik Holyfielda (94,3 kg) ważył 111,5 kg i wszystko wskazywało na to, że wszedł do ringu wyłącznie dla pieniędzy, a nie w obronie pasa. W trzeciej rundzie wylądował na deskach. "Douglas siedział, pocierając policzek, podczas gdy sędzia go wyliczał. Czy mógł się podnieść? Możliwe. Ale wydawało się, że nie ma na to ochoty. Przypuszczam, że zadowalało go odebranie kasy i pójście do domu" – podsumowuje Duva, ówczesny trener nowego mistrza świata wagi ciężkiej.