Totalne zaczadzenie Gruzją
Grzegorz Wysocki: Wspomnieliście o tym, że od pół roku mówicie właściwie bez przerwy o Gruzji, promujecie ją w mediach, na spotkaniach i gdzie tylko się da. I tak się zastanawiam, czy nie jest czasami tak, że macie już tego nieustannego gadania o Gruzji, a może i samej Gruzji, trochę dość? Każdy, ja także, pyta Was: „dlaczego Gruzja?”, „opowiedzcie, jak to wszystko się zaczęło” itd. Nie macie tego powyżej uszu? Może czas na napisanie książki o jakimś zupełnie innym miejscu, żeby już Wam wszyscy dali spokój z tą Gruzją?
Anna Dziewit-Meller: Jasne, że czasami tak jest. Że nie ma się już siły, przede wszystkim na jeżdżenie po Polsce, bo to jest uciążliwe. Jak wiemy, Polska jest w budowie, więc przemieszczanie się po niej to prawdziwy koszmar logistyczny. Ale ta Gruzja w naszym wypadku to jest naprawdę totalne zaczadzenie i miłość, więc jak się ma takiego świra, nawet jak się mówi o czymś setny raz, robi się to z jakąś pasją.