Samozwańczy ambasadorowie Gruzji
Grzegorz Wysocki: Można powiedzieć, że razem z Wojtkiem Góreckim , jesteście takimi bardzo aktywnymi i skutecznymi ambasadorami Gruzji w Polsce, prawda?
Anna Dziewit-Meller: (śmiech) Samozwańczymi ambasadorami.
Marcin Meller: Nie będziemy przeczyć. Wojtek Górecki jest takim ambasadorem w kręgach bardziej intelektualnych, a to, co my przez pół roku zrobiliśmy, to nasi znajomi z branży reklamowej, śmieją się, że ambasada Gruzji nie miałaby na to kasy w żadnym budżecie. To przecież nie tylko książka, to także kwestia tych kilkudziesięciu miast w Polsce, które odwiedziliśmy, kwestia mediów, także lokalnych.
Nie kryjemy, łaziliśmy wszędzie gdzie się dało, znajomi się śmiali w czerwcu, że strach otworzyć lodówkę, żebyśmy nie wyskoczyli z tą Gruzją. No i dobrze. Zwłaszcza, że my mamy pełną świadomość, że Gruzja jest takim krajem, że tam nigdy nie pojedzie turysta masowy, bo nie ma hoteli all-inclusive itd.
Anna Dziewit-Meller: To nie jest jeszcze kraj na taką turystykę i pewnie nigdy nie będzie, chociażby dlatego, że tam wybrzeże jest mniej atrakcyjne niż góry.