Polski listopad
Pierwszy wpis Funny Vaucher pochodzi z 31 października 2012 roku. To wtedy artystka dotarła do Polski i zamieszkała u swojego przyjaciela. Jak sama pisze, życie w Warszawie wcale nie jest takie proste. "Przyjazd do Warszawy jest czymś innym niż na przykład przybycie do San Francisco" - wyznaje w poprzedzającym dziennik wywiadzie. "Warszawa wymaga czasu, cierpliwości i determinacji w odkrywaniu wszystkiego krok po kroku." Zdaniem artystki z miastem "trzeba chcieć się zmierzyć, a nie czekać z założonymi rękami, że jej piękno rzuci się nam na oczy".
Vaucher nie uważa jednak, by "szok kulturowy", który przeżyła, można było nazwać pozytywnym lub negatywnym. "To było mentalne trzęsienie ziemi związane z rewizją różnych spraw, które dotąd traktowałam jako oczywistości, i podważeniem wielu percepcyjnych przyzwyczajeń." Wydaje się jednak, że przełom października i listopada to dobry moment na przeprowadzkę do naszego kraju - już w drugim wpisie Vaucher zachwyca się polskimi tradycjami związanymi ze świętem Wszystkich Świętych. To zresztą nie pierwsza artystka komiksowa z zagranicy, na której rozświetlone zniczami cmentarze robią tak wielkie wrażenie. Podobne zachwyty możemy odnaleźć także w powieści graficznej "Zaduszki" izraelskiej artystki Rutu Modan.