"Armia duchów"
Autor książki pisze, że Operacja Fortitude zajęła najlepszym umysłom w Londynie całe miesiące i tysiące godzin pracy ludzi na różnych szczeblach, ale wielu alianckich oficerów nie wierzyło, że D-Day da się w jakikolwiek sposób "ukryć". Było to sprzeczne z prawami logiki. Cała operacja - z niebywałą dokładnością opisana w książce - była zbyt wielka i zbyt widoczna.
A jednak. Niemiecki dyktator skłonny był uwierzyć w zapewnienia zaufanego i niezwykle cennego agenta Garbo, że "armia duchów", złożona m.in. z tekturowych makiet samolotów (na zdj.) czy gumowych czołgów, to realne siły nieprzyjaciela.
Dzięki temu z walk o Normandię wyłączona została stacjonująca w okolicach Calais niemiecka 15. Armia, co przesądziło o powodzeniu alianckiego desantu na francuskim wybrzeżu. Fakt ten znacznie przyspieszył klęskę Niemiec w wojnie.