W wydanej w 1976 r. popularnonaukowej książce Samolubny gen Richard Dawkins rozwinął koncepcję głoszącą, że jednostką doboru naturalnego w procesie ewolucji nie jest osobnik, gatunek czy populacja, lecz gen. Strategią ewolucyjną tegoż genu ma być natomiast maksymalizacja zdolności przetrwania i reprodukcji, osiągana dzięki zapewnieniu sobie przezeń powstania jak największej liczby własnych kopii. W tym ujęciu geny podobne są samoreplikującym się wirusom komputerowym, zarażającym coraz to nowe „organizmy” komputerów, dzięki istnieniu łączy pomiędzy tymi ostatnimi. Analogia ta jest o tyle uprawniona, że zarówno w jednym, jak i drugim przypadku, mamy do czynienia z pewnym ładunkiem informacji, która nie może funkcjonować bez materialnej – organicznej lub informatycznej – bazy. Analogią taką posłużył się w swojej powieści Greg Egan, australijski pisarz i programista, jeden z najbardziej „naukowych” autorów fantastyki naukowej na świecie. Każdy jego tekst, zarówno powieść, jak i krótsza forma, staje się dla
czytelnika sporym wyzwaniem intelektualnym. Eksploruje bowiem różne obszary najnowszej nauki, łącząc je z refleksją filozoficzną, etyczną, religijną. Na szczęście teksty Egana nie są nudne i hermetyczne. Najbardziej ekstremalne i abstrakcyjne problemy potrafi on ubrać w atrakcyjną, emocjonującą formę ludzkiego dramatu, stworzyć wciągającą fabułę, wykreować pełnych życia, wiarygodnych bohaterów z własnymi historiami i charakterami. Nie inaczej jest w przypadku Teranezji.
Małżeństwo bengalskich naukowców osiedla się na bezludnej wysepce na Molukach – najbardziej na wschód wysuniętej części Archipelagu Malajskiego, niemal u wybrzeży Nowej Gwinei. W tym odciętym od cywilizacji zakątku świata badają oni pewien gatunek nieznanego nauce motyla, charakteryzujący się zadziwiającymi cechami budowy. Z naukowcami mieszkają ich dzieci: dziewięcioletni Prabir i młodsza od niego Madhusree. Niestety, pewnego dnia dzieci zostają same – ich rodzice stają się bowiem ofiarami wojny prowadzonej przez moluckich separatystów z indonezyjskim wojskiem. Dzięki zaradności Prabira, jemu i siostrze udaje się uratować z wyspy. Po niemal dwudziestu latach Madhusree, która została biologiem i chce kontynuować dzieło rodziców, postanawia wyruszyć na Moluki z ekspedycją naukową, która ma badać tamtejsze gatunki wykazujące anomalie genetyczne. Obawiający się o bezpieczeństwo siostry Prabir w tajemnicy rusza jej śladem. Już na pierwszej wyspie archipelagu, na której ląduje, spotyka papugę z dobrze
wykształconym... uzębieniem. A jak się okazuje, to dopiero pierwszy z wielu okazów, które stawiają pod znakiem zapytania powszechnie znaną teorię ewolucji.
Główny wątek powieści stanowią naukowe dociekania, skąd się biorą zadziwiające mutacje, dokąd prowadzą i czy zagrażają ekosystemowi i ludziom. Czy są one przypadkowe, czy też stanowią wynik usamodzielnienia się „samolubnego genu”? Z tym głównym ściśle spleciony jest wątek osobistej, tragicznej historii rodziny Prabira. Oba wątki zostały zaś wkomponowane w tło dzikiej, nieujarzmionej przez człowieka przyrody i skomplikowanych stosunków politycznych na rubieżach indonezyjskiego imperium. Teranezją Egan po raz kolejny udowadnia, że prawdziwie naukowa fantastyka może być pasjonująca, świeża i aktualna. I do tego bardzo realistyczna. Przy okazji spekulatywnego rozwinięcia jednej z teorii naukowych, autor potrafi zadawać ważne pytania dotyczące niemal każdej sfery życia człowieka, ludzkości, całej planety. A udzielane przez niego odpowiedzi intrygują i nie pozostawiają czytelnika obojętnym – zmuszają do refleksji, do zajęcia jakiegoś stanowiska, do rozpoczęcia własnych poszukiwań. Teranezja to kolejna,
obok dylogii Radio Darwina Dzieci Darwina Beara, powieść o tematyce dotyczącej ewolucjonizmu i genetyki, która w krótkim czasie pojawia się na rynku. Kolejna równie ciekawa i równie warta przeczytania.