Niedoszła dawczyni organów
W książce "Wybudzenia. Powrót do życia. Polskie historie" Katarzyny Pinkosz można przeczytać o licznych przykładach dziecięcych i dorosłych pacjentów, którym lekarze nie dawali szans na powrót do normalnego życia. "Nie przeżyje. Może rozważą Państwo możliwość oddania organów córki, mogą komuś uratować życie..." – takie słowa usłyszeli rodzice 11-letniej Agnieszki Terleckiej. Byli w szoku, ale nie poddali się i zaczęli szukać pomocy u znajomych. Tak trafili do prof. Marka Harata, neurochirurga, i prof. Talara, którzy przywrócili im nadzieję odebraną przez kolegów po fachu.
Dramat rodziny Terleckich rozpoczął się w 2003 r., gdy Agnieszka spadła z konia na obozie jeździeckim. Głowę ochraniał toczek, jednak wypadek spowodował obrażenia mózgu i śpiączkę. Ku przerażeniu rodziców lekarka po zbadaniu ich córki wpisała w dokumentacji medycznej "objawy śmierci pnia mózgu". Kiedy Agnieszka była przewożona do klinika prof. Talara, "pani doktor przekreśliła wcześniejszą diagnozę 'objawy śmierci pnia mózgu' i zastąpiła ją słowami: 'objawy stłuczenia pnia mózgu'". Ta na pozór błaha korekta zaważyła o dalszym losie Agnieszki, która dziś, dzięki pomocy otrzymanej w klinice, jest grafikiem komputerowym, fotografuje i projektuje strony internetowe. "Wie, że dostała drugie życie."