"To wszystko nie ma nic wspólnego z islamem"
Jeden z europejskich bojowników, który postanowił walczyć za tzw. Państwo Islamskie, wspominał:
- W Faludży mieliśmy obóz szkoleniowy, ale wysłano nas do Syrii, żebyśmy zrozumieli, że kalifat nie ma żadnych granic. Poczułem ogromną ulgę, gdy tego doświadczyłem - przyznał.
Po brutalnych gwałtach na jazydkach, w których co prawda nie brał udziału, ale był ich świadkiem, zmienił zdanie.
- Na początku myślałem, że walczymy w imię Allaha. Ale to wszystko nie ma nic wspólnego z islamem. Członkowie milicji są opętani seksem i widziałem na własne oczy, jakie ilości narkotyków konsumują - wyznał tuż po tym, jak udało mu się uciec z państwa terroru.