Strach przed niemocą
Czego więc, w związku z operacją, Pilch obawia się najbardziej? Przede wszystkim tego, że obudzi się "nie taki", jak wcześniej. Pisze ostro:
"Z niesłychaną finezją rozpierdolą mi czaszkę, z niebywałą zręcznością pogrzebią mi w mózgu, z niezwykłą precyzją dotkną końcem lutownicy fatalnego miejsca, zainstalują elektrody, zaszyją, zakleją - operacja się udała - pacjent jednakowoż w popłochu. Niby wszystko okej: nie trzęsie się, cały niewzruszony; ręka, noga, głowa - nawet nie drgną; niestety, nie wszystko okej... [...]
I gdyby tylko to, gdyby tylko tak, gdybym się obudził impotentem w sensie ścisłym, byłoby pół biedy, to znaczy żadnych tryumfów, ale w końcu to jest dolegliwość do obejścia; starzy partyzanci znają i mają swe sposoby... [...] Prawdziwą tragedią byłoby obudzić się w niemocy duchowej; starzec, którym jestem, po przebudzeniu ma żwawe ruchy, spokojne ręce, ale nie staje mu ani na pisane, ani na drukowane; [...] Tak, tego się boję - utraty polszczyzny, jedynego języka, jakim porozumiewam się ze światem".