10 lat od eksperymentu Pitesti
Kiedy pewnego dnia Elena otworzyła drzwi, miała wrażenie, że to śmierć do niej przyszła pod postacią dwóch starczych, wyschniętych figur o błyszczących oczach. Jakby kierowała nimi przedwieczna siła, która nigdy nie wygasa, mimo że starość zdążyła zająć i nadtrawić ich ciała, dłonie pokryła sinymi plamami, pomarszczyła papierowe powieki, cofnęła bezzębne szczęki.
Ich drobne sylwetki nikły pod czarnymi habitami przewiązanymi sznurkiem, ale oczy mieli niebieskie jak delikatna, wypłowiała tkanina, w tych oczach nie było śmierci. Ukłoniła im się i zrobiła znak krzyża. Wtedy oni ukłonili się jeszcze niżej. Patrzyła na nich, zmurszałych, połamanych, z ciałami spustoszonymi głodem.
Mimo że od eksperymentu Pitesti minęło dziesięć lat, w rumuńskich więzieniach skazańcom wciąż każe się torturować innych skazanych. I wszyscy są bici, bez wyjątku. Strażnicy nie mają litości, a widok krwi jeszcze bardziej ich rozjusza.