Krew i burza
Zarówno Carson jak i Fremont uważali, że wzięcie odwetu na Indianach z wioski Dokdokwas było słuszne i zostanie na długo zapamiętane. "Jak długo Klamatowie będą żyli na wybrzeżu jeziora - mówił Frémont - tak długo będą sobie opowiadać o tym, co tu się zdarzyło." I faktycznie, historia masakry była przekazywana z pokolenia na pokolenie. Indianie nie odbudowali spalonej wioski i dzisiaj nie ma już po niej żadnego śladu. Pamięć o poległych jest jednak nadal żywa i wciąż wzbudza wiele kontrowersji.
Współczesny historyk David Roberts w książce "Nowszy świat" udowadniał, że Fremont i Carson kierowani żądzą zemsty wzięli odwet na Indianach z niewłaściwego plemienia. Wiele dowodów wskazuje bowiem na to, że trzech Amerykanów zostało zabitych przez Modoków. Sąsiedniego plemienia żyjącego na pograniczu Oregonu i Kalifornii, które było kulturowo bliskie Klamatom, a zarazem wrogo nastawione do Indian z Dokdokwas. "Frémont i jego ludzie beznamiętnie zabijali wszystkich Indian, na których się natknęli, aż stracili zapał do zemsty. Nawet Frémont miał już dość." W swoim pamiętniku zanotował: "Dotrzymałem złożonej samemu sobie obietnicy i porządnie ukarałem tych ludzi za ich zdradę. Wreszcie mogłem zająć się zadaniem, którego wykonanie ci ludzie opóźnili."
Jakub Zagalski/ksiazki.wp.pl
W tekście wykorzystano fragmenty książki Hamtpona Sidesa "Krew i burza. Historia z Dzikiego Zachodu" (wyd. Czarne, 2016).