Mirosław Szyłak-Szydłowski o książce „Dziesięć kawałków o wojnie. Rosjanin w Czeczenii” Arkadija Babczenki
Była jednak kwestia, w której w pełni zgadzali się z włodarzami – faktycznie, w rosyjskiej armii fala rozumiana jako zbiór chorych zasad, za których naruszenie grożą kary cielesne, nie istnieje. W pułku Babczenki nie było mowa o żadnym kodeksie, tam bez jakichkolwiek regulacji katowano, nie bawiąc się w semantykę. Nawet sadyzmem się tego nazwać nie dało, wszak sadysta przynajmniej czerpie przyjemność z bicia. Ot, tłuką, bo tłuc trzeba, tak wypada, więc po co się wyróżniać, a bestialstwo jest koszarową normą, jak pastowanie butów czy ścielenie łóżek.