W poszukiwaniu talentu
Co ciekawe, aktorami byli m.in. żołnierze amerykańscy, którzy zdezerterowali do Korei Północnej. Oczywiście, odgrywali role spekulantów i złodziei. Przy okazji transkrybowali anglojęzyczne nagrania - bardzo fragmentarycznie, by nie domyślili się, nad czym pracują. Podziw we własnym kraju to było jednak dla Kima stanowczo za mało. Miał aspiracje, by zająć liczące się miejsce w świecie kultury. Zdawał sobie sprawę, że porównanie z kinematografią amerykańską, czy nawet południowokoreańską, było dla filmów z Korei Północnej miażdżące.
Kimowi brakowało talentu i doświadczenia, których zresztą próżno było szukać w całym państwie, zwanym nie bez przyczyny Królestwem Odosobnienia. Należało więc pozyskać porządnego producenta zza granicy. Ponieważ żaden filmowiec nie kwapił się do tego, by z własnej woli prosić o azyl w Korei Północnej, Kim postanowił ludzi filmu objąć procederem, w którym jego kraj osiągnął perfekcję.