Kino w służbie propagandy
W wieku 25 lat, Kim został szefem Koreańskiego Studia Filmowego. Zaczął z rozmachem, od wyprodukowania epopei. Celem jego produkcji było wpojenie ludziom, co powinni myśleć. Kinematografia radziecka miała bardzo podobne założenia, ale przy okazji oświecała masy doniosłą wiedzą o walce klas. Koreańscy filmowcy nie zawracali sobie tym głowy, stawiając na czystą, niczym nie skażoną indoktrynację. Oczywiście żaden film nie mógł być kręcony bez zgody, wiedzy i nadzoru państwa, ale kto miał lepiej wiedzieć, czego potrzebuje lud, jeśli nie sam Wielki Wódz Towarzysz i przyszły Wielki Przywódca?
Przez piętnaście lat produkowano więc bliźniacze gnioty o bohaterskich robotnikach i pracowitych dziewczętach ze wsi. Kim Dzong Il postanowił jednak to zmienić. Posiadał nieograniczone fundusze i wiedzę o tym, jak wyglądają filmy na zachodzie. Napisał nawet traktat "O sztuce kina", w którym, wśród zbieraniny komunałów, najistotniejszym zdaniem wydaje się to, że należy promować i wpajać widowni bardzo konkretne treści, czemu służyć ma każda scena i linijka dialogu.