Mocarstwowe tęsknoty
Autor "Nowego cara" śledzi losy zarówno Putina jak i Rosji z - jak się wydaje - lekkim zaskoczeniem, twierdząc, że po dwudziestu pięciu latach od rozpadu ZSRR, latach otwartości, wymiany gospodarczej i kulturalnej, większość Rosjan znów patrzy na resztę świata jak na wroga u bram, którego należy się obawiać i stawiać mu opór. Uważa, że to mentalność narodu oblężonego usprawiedliwia każde poświęcenie. Wydaje się, że Lee Meyer nie chce dostrzec, iż te lata idealizowanej przezeń otwartości były skutkiem dość karkołomnej próby utrzymania się radzieckich komunistów u władzy.
Zainicjowana przez Gorbaczowa "liberalizacja" i rozprężenie w relacjach z zachodem pozwolić miała jedynie na zaciągnięcie kredytów i reanimację imperium. Demontaż owego imperium wyszedł ostatniemu gensekowi niechcący, a 25 lat było nie tyle powiewem upragnionej "normalności", co wypadkiem przy pracy. Prezydentura Jelcyna zaowocowała głównie wzrostem tęsknot mocarstwowych, zaś naród wszelkie ustępstwa w polityce międzynarodowej traktował jako porażki i upokorzenia. Irytacja i rozżalenie rosły również wraz z oddawaniem przez Jelcyna pola oligarchom, którzy, w powszechnej opinii, bogacili się kosztem coraz bardziej ubożejących Rosjan.