"Domy śmierci". W polskim mieście znajduje się ich aż 40
Kiedy zaczęły pękać ściany przy ul. Wesołej, Paweł i jego młodszy brat oglądali telewizję. Zamiast uciekać, przesiedli się na przeciwległą kanapę i obserwowali kawałki tynku odrywające się od ściany. Tego dnia strażacy spod gruzów wyciągnęli sześciu dorosłych i troje dzieci. To nie był pierwszy ani ostatni wstrząs w Bytomiu. Trzeba było jednak kilku tragedii, zanim powstała tzw. lista "domów śmierci".
Poniższy fragment pochodzi z książki Agaty Listoś-Kostrzewy "Ballada o śpiącym lwie", która ukaże się nakładem Wydawnictwa Dowody na Istnienie 2 września 2021 r.
2021
Częstsze katastrofy budowlane są jak zwiastuny wiosny. Woda przedostaje się zimą do szczelin, pęknięć i powoli rozsadza konstrukcję spękanego domu. W czasie wiosennych roztopów spływająca woda zabiera z sobą też materiał budulcowy. Jeśli takim uszkodzonym domem zabuja, nawet lekko, mury mogą się posypać.
Bywa, że trudno ocenić, czy ściany runęły przez wstrząs, czy przez złomiarzy, którzy patroszą budynki z metalowych elementów, wyciągają ankry i pozbawiają domy szans na przeżycie wstrząsu, odczepiają cynkowane rynny, wydłubują stare okna, rozbierają stropy na opał, ściągają dachówki, żeby zamontować je na innym dachu. Giną nawet cegły z murów, poręcze ze schodów, spod tynków znikają instalacje.
Taki budynek z naruszoną konstrukcją ląduje na czarnej liście, z której ocalić go może jedynie nowy właściciel, o ile zainwestuje w remont.
– Kiedy powstawała czarna lista, miała około stu pozycji, dziś jest to czterdzieści budynków – mówi Elżbieta Kwiecińska, powiatowy inspektor nadzoru budowalnego. – Najczęściej mają one nieuregulowany status prawny, brakuje dozoru, który powstrzymałby rozgrabianie. Złomiarze to najwięksi wrogowie bytomskich kamienic, bo szkody górnicze już się wygaszają. Zdarzają się jeszcze wstrząsy i miasto wciąż osiada, ale jest to już proces bierny. Natomiast złomiarze w dalszym ciągu działają. Ludzie bezmyślnie wyciągają elementy metalowe, żeby cokolwiek spieniężyć, zwłaszcza ankry są cennym łupem – dodaje.
Zobacz: Pożar składowiska odpadów w Bytomiu
– Ale w skupach złomu wiedzą, że są to ankry skradzione z jakiegoś domu?
– Pewnie, że wiedzą, ale my niestety nie mamy żadnych narzędzi, żeby komukolwiek zabronić skupowania takiego materiału. Mimo że mieliśmy wiele akcji dotyczących kontroli takich składowisk, żeby sprawdzać, co przyjmują. Wciąż jednak brakuje prawnych uwarunkowań, żeby tego zakazać. Możemy działać jedynie na zasadzie współpracy, że skupujący nam sygnalizują, jeśli dostarczono takie elementy.
2003, 12 marca
Mieszkańcy kamienicy przy ulicy Wesołej 1 czują wstrząs. W ścianie mieszkania Janusza pojawia się szczelina, w której widać pokruszone cegły.
2003, 15 marca, około godz. 10
Zawala się część kamienicy na Wesołej 1. Dwudziestosiedmioletni Paweł i jego dziewięcioletni brat oglądają telewizję, kiedy słyszą, jak za ich plecami pęka tynk. Przesiadają się na przeciwległą wersalkę i zamiast w telewizor patrzą, jak kawałki tynku odrywają się od ściany i spadają na podłogę.
Janusz z pierwszego piętra ponagla jeszcze sąsiadkę, wybiegając z domu. Udaje się jej wyciągnąć z mieszkania czworo dzieci i uciec na klatkę schodową.
Na kamienicę patrzy z ulicy przypadkowy przechodzień. Opowie potem reporterom klatka po klatce ostatnie chwile budynku przy Wesołej: najpierw lekki wstrząs, trzask pękającego drewna i murów, a później w kilka sekund upada górna część trzypiętrowej kamienicy.
– Nagle wszystko zaczęło się walić jak kostki domina. Poczułem, że spadam, i zaraz znalazłem się pod stertą desek – powie.
Paweł, którego zawalenie się kamienicy zastało na kanapie. – Widziałem, jak kolega z sąsiedniego mieszkania wygrzebuje się spod podobnej sterty. Wyszliśmy na ulicę. Dopiero wtedy poczułem ból w plecach, zrobiło mi się słabo i osunąłem się na kolana.
Strażacy wyciągają spod gruzów sześciu dorosłych lokatorów i troje dzieci. Wszyscy żyją.
– Nie rozumiem, dlaczego z rozsypującego się od dawna domu nie przesiedlono nas wcześniej – będzie wspominać Paweł, który został najciężej ranny. – O tym, że jest w złym stanie, mówiono przecież już od dwóch lat. Kilkukrotnie były tu komisje, które jednak nie podjęły decyzji o naszej wyprowadzce.
1995
Ekspertyza techniczna kamienicy przy Wesołej 1 wykazuje ponad sześćdziesięcioprocentowe zużycie. Z roku na rok stan budynku się pogarsza. Lokatorzy zgłaszają trudne warunki życia i czekają na remont.
2004, lipiec
"Poprzez zaniechanie okresowych przeglądów kamienicy przy ulicy Wesołej 1 oraz odstąpienie od wykonania prac remontowych w zakresie zabezpieczenia ściany szczytowej przed odsuwaniem się stropów, usunięcia ubytków tynków, uszkodzeń i pęknięć murów, a w wypadku odmowy przyznania na to środków zaniechanie wykwaterowania mieszkających tam lokatorów, nieumyślnie sprowadziły niebezpieczeństwo dla życia lub zdrowia zamieszkujących tam osób" – pisze Prokuratura Rejonowa w Bytomiu i kieruje do sądu akt oskarżenia o nieumyślne sprowadzenie niebezpieczeństwa dla życia lub zdrowia mieszkańców przeciw trzem osobom, które kierowały Administracją Domów Mieszkalnych nr 2 Zakładu Budynków Miejskich sprawujących nadzór nad kamienicą.
2004, sierpień
"Jestem mieszkańcem domu przy Orląt Lwowskich. Odkąd zawaliła się ta kamienica na Wesołej, a to jest dwieście pięćdziesiąt metrów od nas, to żyjemy w ciągłym strachu. U mnie w ścianie są takie dziury, że całe ramię można włożyć. Okno obniżyło się o kilka centymetrów. A z zbm to tylko ciągle podwyżki czynszu przychodzą i obietnice, że zrobią remont.
Kilka razy byli, zakleili co większe dziury, w piwnicy umieścili parę wsporników, zrobili zdjęcia i zadowoleni poszli. Ale przecież to nie poprawiło bezpieczeństwa i ogólnego stanu technicznego tego budynku. Od stycznia piszemy pisma o przydział innego mieszkania, nawet do generalnego remontu, ale na razie nie ma odzewu". List mieszkańca z Orląt Lwowskich drukuje "Życie Bytomskie"
2004, październik
Upada kamienica przy Piekarskiej 9, od której murów odstraszały przechodniów ostrzeżenia: "grozi zawaleniem", "wejście grozi śmiercią". Pod gruzami leży czyjaś kurtka i plecak z łomem i młotkiem. Strażacy przebierają gruz, lecz na szczęście jedyną ofiarą jest kamienica.
2004, nadal październik
Upada strop starej podstawówki, w której złomiarze wyrwali metalowe szyny trzymające sufit. Strażacy szukają ich ciał kamerą termowizyjną, ale najwyraźniej zdążyli wybiec.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
2005, czerwiec
Wybrzuszony mur nie utrzymał kamienicy przy Staromiejskiej 3.
2005, październik
"Czy ktoś o nas jeszcze pamięta?" – pisze do gazety lokator z ulicy Piekarskiej 84, gdzie okna na parterze są zamurowane, w piwnicach brakuje szyb, a klatka schodowa jest w ruinie. "W ogóle dom wygląda tak, jakby miał za chwilę runąć".
2005, nadal październik
Na Chrobrego 16 pod ośmioletnią dziewczynką zapada się przegniła podłoga. Dziecko wpada do dziury i łamie nogę. Komisje już wcześniej zapisywały w protokołach, że podłoga grozi zawaleniem, ale nie mogły znaleźć pieniędzy na remont.
2006, kwiecień
Przy Witczaka osuwa się ściana kamienicy. Sypią się cegły na chodnik.
2006, maj
"Bytomskie ulice przypominają las, bo na każdym kroku walące się rudery są podparte stemplami. Jeszcze trochę i to wszystko zawali się z wielkim hukiem i miasto przestanie istnieć" – wieszczy czytelnik "Życia Bytomskiego".
W tym samym miesiącu zapada się fragment jednej z ulic. Gdyby przejeżdżał tamtędy samochód, wylądowałby półtora metra pod ziemią.
2009, luty
Na prośbę prezydenta miasta powstaje lista "domów śmierci". Pracownicy Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego, straży pożarnej, straży miejskiej, policji, Miejskiego Zarządu Dróg i Mostów wpisują na nią sześćdziesiąt trzy budynki zagrażające zdrowiu i życiu mieszkańców. Nie wszystkie da się łatwo wyburzyć czy wyremontować. Czasem nie wiadomo, kto jest właścicielem, a czasem wiadomo, ale trzeba go szukać przez konsulaty.