Kiedy zaczęły pękać ściany przy ul. Wesołej, Paweł i jego młodszy brat oglądali telewizję. Zamiast uciekać, przesiedli się na przeciwległą kanapę i obserwowali kawałki tynku odrywające się od ściany. Tego dnia strażacy spod gruzów wyciągnęli sześciu dorosłych i troje dzieci. To nie był pierwszy ani ostatni wstrząs w Bytomiu. Trzeba było jednak kilku tragedii, zanim powstała tzw. lista "domów śmierci".