Wydaje się, że o Sherlocku Holmesie wiadomo już wszystko. Bodajże najsłynniejszy bohater literatury kryminalnej wszech czasów cieszy się niesłabnącą popularnością. W końcu nawet osoby nie przepadające za trudem czytania książek dobrze wiedzą, że najlepszym na świecie detektywem jest mieszkający w Londynie – wnikliwy obserwator otoczenia i mistrz dedukcji w jednej osobie Mr. Holmes, któremu zwykle towarzyszy cierpliwy, wierny asystent dr. Watson. Czego zatem nowego można dowiedzieć się nowego o ekscentrycznym, aczkolwiek wyjątkowo inteligentnym mieszkańcu Baker Street, którego Pamiętniki pojawiły się niedawno w polskich księgarniach?
Odnoszę wrażenie, że nieśmiertelny urok opowieści o Holmesie tkwi w ich anachronizmie. Napisane przez Conana Doyle'a opowiadania są staroświeckie jak Imperium Brytyjskie, nad którym nigdy nie zachodzi słońce. Większość zawartych w tomie historyjek przebiega według sprawdzonego schematu. Znudzony czytaniem codziennej prasy Holmes dostaje sprawę. Dzięki temu, ów często cierpiący na depresję, zabijający nudę kokainą gentleman, w końcu ma powód, aby wybrać się na miasto lub dotrzeć na miejsca zbrodni przy pomocy niezawodnej kolei brytyjskiej. Genialny detektyw zachowuje się niekiedy dziwnie, szukając chociażby zapałek w błocie, zadając od czasu do czasu, budzące zdziwienie rozmówców pytania dotyczące sukienek i owiec, zwracając swoją uwagę na z pozoru błahe szczegóły. Na szczęście, jak powiada „nic tak nie objaśnia sprawy jak opisanie jej innej osobie", dzięki czemu, a w zasadzie dzięki nieocenionemu doktorowi Watsonowi możemy, podpatrzeć w jaki sposób dochodzi do tych cudownych rozwiązań, którym trudno
zabrać urok rozwiązywanej krzyżówki, jak również dobrze rozpisanego komiksu, w którym mamy lepiej okazję poznać superbohatera. Nie da się bowiem ukryć, że w Pamiętnikach, znanych również polskiemu czytelnikowi jako „Dzienniki", możemy dowiedzieć się czegoś więcej o życiu prywatnym pana Holmesa; o pierwszej jego rozwiązanej sprawie („Gloria Scott"), lecz również pomyłkach („Żółta twarz", „Rytuał Musgrave'ów"), a wreszcie mieć okazję poznać jego obłędnie utalentowanego brata („Grecki tłumacz"). Wreszcie w niniejszym tomie dowiadujemy się, kim jest najgroźniejszy przestępca świata, zwany „Napoleonem zbrodni", genialny matematyk, profesor Moriarty... („Ostatnie zadanie").
Wiadomo, że Arthur Conan Doyle pisał opowieści kryminalne z powodów stricte komercyjnych. Znużony swoim powodzeniem pisarz w końcu postanowił uśmiercić swojego najsławniejszego bohatera, po to tylko by wkrótce, na życzenie publiczności przywracać go do życia. Jak dla mnie, czytanie Pamiętników Sherlocka Holmesa, okazało się całkiem przyjemnym rytuałem, doskonale pasującym do spożywania herbaty o godzinie piątej popołudniu. Dlatego też pozostanę w swojej ocenie tego arcydzieła literatury popularnej raczej powściągliwy, gdyż wzorując się na wielkim detektywie chciałbym móc powiedzieć: „Posługuję się własnymi metodami i ujawniam tylko tyle, czy też aż tyle, ile chcę. To jest zaleta nieoficjalnego charakteru pracy"