Trwa ładowanie...
dbyulev
recenzja
14-09-2012 22:04

Dobra wiadomość: idealny facet istnieje. Zła wiadomość: nie każdą kobietę stać na jego usługi

dbyulev
dbyulev

O Facecie na telefon głośno było, zanim jeszcze książka ujrzała światło dzienne. Publikację poprzedziła intensywna, godna lepszej sprawy, kampania promocyjna. W sieci pojawił się nawet zmysłowy filmik zachęcający do lektury. Miłe novum. Gdy dodać informację, że książka traktuje o tajnikach pracy mężczyzny, który żyje z zaspokajania kobiet, zainteresowanie wydaje się być murowane. Polski rynek księgarski jest wręcz zalany pamiętnikami nimfomanek, zapiskami dziwek i zwierzeniami prostytutek. Męscy przedstawiciele najstarszego zawodu świata głos zabierają nad zwyczaj rzadko. Szlak został przetarty przez mężczyznę ukrywającego się pod nazwiskiem A.J. Gabryel, autora powieści Facet na telefon.

Książka powstała na bazie niezwykle poczytnego bloga, jakkolwiek nie jest jego kopią. Gdy okazało się, że setki tysięcy czytelniczek z zapartym tchem śledzi kolejne wpisy prostytuującego się grzesznika Adama, powstał pomysł na powieść. Pomysł ani dobry, ani zły. Byłam niezwykle ciekawa jakości wykonania. Po przeczytaniu powieści uczucia mam ambiwalentne. Autor, którego można, ale niekoniecznie trzeba utożsamiać z głównym bohaterem, wziął był sobie za cel pokazać życie Adama - mężczyzny trudniącego się prostytucją.Zastanawiam się, na ile cel został osiągnięty.

Kim jest bohater opowieści? „Z szafy wyciągam granatowe dżinsy diesle, białą koszulę od Armaniego, skórzaną kurtkę, brązowe buty Gucciego i pasujący do nich pasek (s. 8)”. Agent? Nie, Adam! Podobnych opisów jest jeszcze kilka. Tak, aby czytelnik nie miał wątpliwości, że Adam nie tylko zapewnia najwyższy standard usług, ale w ogóle jest najlepszej jakości.O tym przypomina co chwila. Niby nienachalnie, niby przy okazji, a jednak dobitnie. Każdy opis schadzki wieńczy mniej lub bardziej zgrabna deklaracja, że oto kobieta była w raju i było doskonale. Inaczej przecież być nie mogło. Adam mieszka w Warszawie, miesięcznie ma kilkanaście klientek, wysoko ceni swoje usługi, co sprawia, że może sobie pozwolić na standard życia znacznie wykraczający ponad konsumpcyjną przeciętność. Powieść koncentruje się wokół życia zawodowego Adama. Kolejne podrozdziały to opowieści o kobietach, które były klientkami Adama. Innych postaci kobiecych praktycznie nie ma. Autor serwuje krótki rys wprowadzający – kim jest klientka,
dlaczego korzysta z płatnych usług seksualnych, a następnie opis samego aktu i ewentualnych refleksji po zespoleniu. I tak przez blisko 350 stron. Zmieniają się imiona klientek, schemat z reguły pozostaje identyczny. W podobnych dekoracjach dochodzi do kolejnych aktów uwieńczonych sukcesem. Dobra wiadomość: idealny facet istnieje. Zła wiadomość: nie każdą kobietę nań stać.

Adam chełpi się tym, że nie tyle jest kochankiem doskonałym, co doskonale wie, czego potrzeba kobiecie.Dowodzi również, że gdyby jego klientki otrzymywały od mężów, czy partnerów, to czego naprawdę potrzebują, on nie miałby pracy. Szczęśliwie, dla Adama, nie otrzymują, dlatego on może sobie pozwolić na motor, markowe ubrania i apartament. Mężczyźni pokazani w tej książce wydają się być wyjątkowo pokraczni, niezaradni, naiwni. Nie dorastają głównemu bohaterowi do pięt. Miły zabieg, zwłaszcza dla ego głównego bohatera, ale nie do końca wierzę, że dokładnie tak jest, czy mogłoby być.

dbyulev

Trudno uwierzyć w Adama. Na podobnej zasadzie fajnie się czyta o przygodach supermana, ale nikt o zdrowych zmysłach nie wierzy, że facet w obcisłym kostiumie łopoczący peleryną realnie istnieje. Podobnie z Adamem, autor opisując wesołe wojaże pana do towarzystwa zagalopował się aż tak dalece, że czytelnik staje się w którymś momencie sceptyczny. I problem nie polega na tym, czy wierzę, czy nie, że książka powstała na bazie prawdziwego życiorysu. Realność Adama jest tu sprawą drugorzędną. Problem polega na tym, że postać traci pozory autentyczności w ogóle. Tę książkę można też interpretować jako mniej lub bardziej udane rozważania o kobiecej seksualności i niezaspokojonych potrzebach. Nie tylko seksualnych, także, albo przede wszystkim, emocjonalnych. Na dłużej zapamiętam historię Alicji i Karoliny. I duża część mnie żałuje, że najciekawsze bodaj wątki opowieści potraktowano jako szeregową składową w korowodzie klientek.

Koleżanka, widząc mnie z książką, zapytała: „A momenty były?” Były. Pytanie tylko, czy o ten rodzaj „momentów” chodzi dorosłej kobiecie, która mniej więcej wie na czym polega zespolenie. Cytować nie będę, bo inni recenzenci już się nad „momentami” pastwili. Wierzę, że istnieją fanki takich opisów. Niekoniecznie pensjonarki. Wierzę, że to można czytać z wypiekami, drżeniem kolan, ud i innych parzystych części ciała. Mnie nic nie zadrżało, bo nie jestem amatorką takiego pisania o seksie. I chyba nie jestem amatorką tego typu literatury w ogóle. Korowód kobiet. Zmieniają się didaskalia, choć i tak możemy być pewni, że miejscem akcji będzie elegancki apartament albo świetnie urządzone mieszkanie, ewentualnie modny klub. Dekoracje podobne – designerskie wnętrza, urządzone ze smakiem mieszkania, ewentualnie eleganckie, acz bezosobowe pokoje w najlepszych hotelach. Bohaterki nie zawsze młode i piękne (bo starsze i brzydsze też mają ochotę na seks), ale zawsze w najlepszym stylu. Życie Adama wydaje się być
spełnieniem marzeń każdego mężczyzny. Markowe ubrania, szybki motocykl, tabuny kobiet. Każda kobieta omdlewa z rozkoszy w ramionach Adama. Obowiązkowo!

Oddajmy na chwilę głos autorowi: „Miesiąc minął od mojego ostatniego wpisu. Cały marzec bez żadnych rewelacji. Przeczytałem kilka książek, obejrzałem kilka filmów, zaspokoiłem kilkanaście klientek. Nie pamiętam tych spotkań, gubię ich detale, każde z nich zbyt podobne do siebie, zbyt powtarzalne. Czułem się jakbym przez miesiąc przeżywał w kółko ten sam dzień, co w gruncie rzeczy jest prawdą. (s. 280)”. Problem w tym, że czytelnik też tak się czuje.

dbyulev
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
dbyulev

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj