Trwa ładowanie...

Do akcji dołączyło 150 wściekłych Polek. Rzuciły się na policjantów

W 1908 roku nad East River na Brooklynie działa co najmniej pięć rafinerii cukru. Ich właściciele chętnie zatrudniają emigrantów, zwłaszcza tych, którzy nie potrafią poskarżyć się w języku angielskim na warunki zatrudnienia. Robotnicy pracują po siedemdziesiąt godzin tygodniowo w wysokich temperaturach i niemal stuprocentowej wilgotności. W powietrzu unosi się pył cukrowy, który powoduje przewlekły kaszel, czasem wysypkę.

Polskie emigrantki gotowe opuścić Ellis Island, 1910Polskie emigrantki gotowe opuścić Ellis Island, 1910Źródło: Getty Images
dfdkp4o
dfdkp4o

Dzięki uprzejmości Wydawnictwa Czarne prezentujemy fragment książki "Greenpoint. Kroniki Małej Polski". Ewa Winnicka opowiada w niej historię miejsca przez pryzmat jego mieszkańców. Do nowojorskiego Greenpointu od przeszło stu pięćdziesięciu lat przybywają nasi rodacy, którzy usiłują odnaleźć tu lepsze życie. Nie zawsze im to wychodzi.

Rebeliantki

W 1908 roku nad East River na Brooklynie działa co najmniej pięć rafinerii cukru. Największa to założona w połowie XIX wieku rafineria rodziny Havemeyer. Na początku XX jest ona również najpotężniejszą rafinerią na świecie i największym pracodawcą w okolicy. Havemeyerowie bardzo chętnie zatrudniają emigrantów, zwłaszcza tych, którzy nie potrafią poskarżyć się w języku angielskim na warunki pracy.

O tym, jak żyją, dowiaduje się doktor Mary Crawford, pierwsza kobieta chirurg w pogotowiu na Brooklynie. (...) Trafia do Williamsburga, ponieważ w ogłoszeniu o pracę nie doprecyzowano, że chodzi o mężczyznę. (...)

Kiedy w grudniu 1909 roku dziennikarz "Brooklyn Daily Eagle" prosi Crawford, by opowiedziała o swej pracy, spodziewa się historii o damskim kitlu, który musiała sobie uszyć, kiedy się okazało, że nie przewidziano stroju dla lekarza kobiety. Ale Crawford chce mówić tylko o tym, jak żyją jej pacjenci.

Zobacz: Zamach PiS-u na wolne media? Poseł Lewicy: PiS wypowiada wojnę

Pracują w nadrzecznych cukrowniach, głównie u Havemeyera, w odlewniach i browarach. Mieszkają w zbudowanych przez pracodawcę tanim kosztem szeregowych domach z przechodnimi pokojami, w większości bez okien. W każdym pokoju żyje dwóch robotników, każdy płaci dziewięć dolarów, niemal całą tygodniówkę. Nie ma w tych domach kanalizacji ani centralnego ogrzewania, na korytarzach stoją cuchnące nocniki.

dfdkp4o

Czasem robotników umieszcza się w lepszych budynkach, ale tylko wtedy, gdy są niewyremontowane i nikt inny nie chce w nich mieszkać. Crawford widzi, że nie stać ich na lampy gazowe. Wszędzie czuć stęchliznę.

Kiedy zakłady mają przestój, całe rodziny głodują.

Mężczyźni w cukrowni pracują w wysokich temperaturach i niemal stuprocentowej wilgotności. Mówią, że ratuje ich piwo. Sprzedają je okoliczni karczmarze i zbijają fortuny. Cierpią żony i dzieci, ponieważ pijani robotnicy zwracają się przeciwko swym rodzinom. Crawford wciąż jest wzywana, by opatrywać rany ofiar przemocy domowej.

Ale to nie wszystko.

dfdkp4o

Doktor widzi na własne oczy, jak od środka wygląda rafineria, ponieważ jest wzywana, gdy do życia trzeba przywrócić robotnika, na którego spadł wór cukru. Ludzie umęczeni upałem rozbierają się niemal do naga, podłogi są śliskie i niezabezpieczone, a w powietrzu wszechobecny jest pył cukrowy. Kiedy oddycha się nim siedemdziesiąt godzin tygodniowo, cierpi się na przewlekły kaszel, czasem wysypkę.

 Most Brookliński i East River, 1907 Getty Images
Most Brookliński i East River, 1907 Źródło: Getty Images

Upał, wilgoć i brak wentylacji doprowadzają do gorszych konsekwencji. Na przykład szaleństwa. Zdarza się, że desperat skacze z dachu do East River. W lecie zdarzają się zgony z powodu gorąca. Pewnego dnia umiera osiem osób.

dfdkp4o

W 1906 roku zyski cukrowni wynoszą 50 milionów, ale średnia tygodniowa płaca pracowników to tylko 13 dolarów. Pracownicy niewykwalifikowani zarabiają 10,60, wykwalifikowani – 21, a nastoletni pakowacze – 6 dolarów.

Crawford nie jest zdziwiona, że co roku robotnicy próbują się buntować. W cukrowni, w odlewniach, browarach i w fabryce lin. Najbardziej gwałtowna fala strajków przetacza się przez Greenpoint w 1909 i 1910 roku.

Jeśli wcześniej dziennikarze "Brooklyn Daily Eagle" byli zaskoczeni, że elegancka kobieta angażuje się w męską pracę w pogotowiu, teraz patrzą z przerażeniem na zahukane dotąd emigrantki z Polski, które wychodzą na ulice, żeby bić się z policją.

dfdkp4o

Walki uliczne

Aleksander Rucka kręci sznury z juty w American Manufacturing Company na rogu Noble i West. Razem z setką innych zatrudnionych Polaków poprosił właśnie o podwyżkę, ale zarząd fabryki nie podjął negocjacji. Buntownicy odmówili pracy; do zakładu przyszło tysiąc dziewięciuset łamistrajków.

Kiedy nielojalni wychodzą na przerwę obiadową, spada na nich grad kamieni. Ktoś wzywa policję. Strajkujący i niestrajkujący wspólnie walczą ze stróżami prawa. Nadjeżdża policja konna i wygląda na to, że bunt się wypala. Ale wtedy do akcji dołącza sto pięćdziesiąt wściekłych kobiet z Polski zatrudnionych w fabryce. Rzucają się na policjantów.

Do dzielnicy ściągają funkcjonariusze z Williamsburga. Przewidują, że wieczorem zacznie się rozróba. Reporter "New York Timesa" komentuje: te kobiety to demony w stanie furii. Jest kwiecień 1909 roku, to drugi raz, kiedy jakakolwiek przyjezdna kobieta z Polski trafia na łamy tej gazety. Poprzednią była Helena Modrzejewska.

dfdkp4o

Miesiąc później grupa niezadowolonych młodych imigrantek zatrudnionych na próbę w American Manufacturing Company rzuca cegłami w swoje miejscowe koleżanki, które kierują się do bramy fabryki. Dziewczyny zostają zatrzymane i przesłuchane, z udziałem tłumacza, przez sędziego Geismara z Greenpointu.

Kobiety z Industrial Workers of the World maszerują do Madison Square Garden, by wesprzeć Patterson Silk Strike, rok 1913 Getty Images
Kobiety z Industrial Workers of the World maszerują do Madison Square Garden, by wesprzeć Patterson Silk Strike, rok 1913 Źródło: Getty Images

Sędzia jest zaskoczony, że buntowniczki, które przebywają w Stanach Zjednoczonych od miesiąca – niewykwalifikowane, ledwo mówiące po angielsku i dopiero przyuczające się do pracy w fabryce – uważają się za poszkodowane, choć zarabiają dwanaście dolarów tygodniowo. Podejrzewa, że padły ofiarą polskojęzycznych agitatorów, którzy podburzają pracowników, wmawiając im, że za mało zarabiają, i wzywają do czynnego oporu.

dfdkp4o

Buntowniczki też są zaskoczone. Najpierw kiedy się dowiadują, że zaatakowane przez nie kobiety szły odebrać zaległe uposażenie, ponieważ już wcześniej zostały zwolnione z pracy. I potem, kiedy pracodawca również wyrzuca je z fabryki.

Podobne zajścia mają miejsce pod siedzibą cukrowni Havemeyera. On też nie słucha robotników. Ma po swojej stronie policję i logistykę. Nawet jeśli pracownicy wychodzą na ulice i wstrzymują produkcję, do klientów płynie cukier z magazynów ładowany przez oddziały łamistrajków. Ściąga je na Greenpoint były związkowiec James A. Farley, specjalista w przełamywaniu pracowniczego oporu. Używa pałek, dezinformacji i szantażu; skłóca ludzi. Likwidacja strajku w dużej fabryce kosztuje do trzystu tysięcy dolarów.

Zadanie w cukrowni nie wydaje się skomplikowane: strajkujący robotnicy głodują, nie mogą sobie pozwolić na długą przerwę w pracy. Problemem są ładowacze z portu przy 6 Północnej, którzy w maju chcą dołączyć do protestu. Gdyby zablokowali port, cukier z rafinerii utknąłby w fabryce.

Kiedy buntownicy wznoszą barykady wokół budynku, przybiegają policjanci i uzbrojone oddziały Farleya. Na osiedlu robotniczym przy rafinerii zaczyna się szarpanina. Padają strzały; w odpowiedzi z okien przy 7 Północnej lecą kamienie. Bombardują nimi żony polskich robotników. Następnego dnia dołączają do swoich mężów, niektóre z niemowlętami na rękach. Stają na pierwszej linii i wytrzymują aż do sierpnia.

Część sfrustrowanych robotników zaczyna słuchać bardziej radykalnych głosów na temat szkodliwości ustroju kapitalistycznego.

W 1905 roku w Stanach powstaje związek Industrial Workers of the World (IWW, Robotnicy Przemysłowi Świata). Zgodnie ze swoimi założeniami szczególną uwagę poświęca organizowaniu imigrantów. Już w 1907 roku drukuje literaturę i broszury agitacyjne po polsku. Powstają pierwsze polskie oddziały, najwięcej podczas fali strajków w latach 1909–1912. 1 maja 1910 roku ukazuje się pierwszy numer pisma "Solidarność. Oficjalny organ polskich członków IWW". Do grudnia pismo wychodzi jako miesięcznik, rok później upada.

Ewa Winnicka "Greenpoint. Kroniki Małej Polski", Wydawnictwo Czarne 2021 Materiały prasowe
Ewa Winnicka "Greenpoint. Kroniki Małej Polski", Wydawnictwo Czarne 2021 Źródło: Materiały prasowe
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
dfdkp4o
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
dfdkp4o