Prawo silniejszego to jedyne prawo
Ta powszechna znieczulica tak poraziła dziennikarza, iż postanowił przeprowadzić śledztwo i dowiedzieć się, kim był zmarły człowiek. W ustaleniu jego tożsamości pomógł portfel znaleziony w tylnej kieszeni jego spodni. Johnnie okazał się być kanciarzem, oszustem bilardowym i dowódcą ulicy. Nie stronił od alkoholu i narkotyków. Chętnie korzystał z zapomóg, a w jedzenie zaopatrywał się w przykościelnej organizacji charytatywnej. LeDuffowi udało się nawet znaleźć "dom" Johnnego, którym okazał się wigwam w kształcie litery "A".
Okazało się, że został on zajęty przez innego bezdomnego, zanim ciało Johnnego zdążono wyjąć z szybu. Nowy mieszkaniec bez wyrzutów sumienia przywłaszczył sobie wszystkie rzeczy pozostawione przez Johnnego. Ta historia tak dobitnie oparta na "prawie silniejszego" na tyle wstrząsnęła LeDuffem, iż ten poświęcił jej długi artykuł, który wzbudził zainteresowanie na całym świecie. Bo była doskonałą metaforą tego, co stało się z Detroit.
Zofia Tatarek/ksiazki.wp.pl