Maria Probosz
- W którymś momencie zdałam sobie sprawę, że jestem tylko kimś w rodzaju call-girl - dziewczyny na telefon. A co będzie, jeśli telefon nie zadzwoni przez pół roku lub wcale -zdradziła w wywiadzie z 1988 roku Maria Probosz, nie zdając sobie sprawy, jak bliska jest prawdy.
W latach 80. stworzyła na ekranie specyficzny typ bohaterki - dziewczyny zagubionej, która, jak zauważa Tomasik,* przez niewłaściwe ulokowanie uczuć wkraczały na złą drogę.*Taka była w "Alabamie", "Czasie dojrzewania", "07 zgłoś się" czy "Tulipanie".
Choć w mediach kreowała skandalizujący wizerunek, prywatnie uchodziła za sympatyczną dziewczynę i profesjonalną aktorkę, która chce grać za wszelką cenę. Doskonale zdawała sobie sprawę ze swoich warunków, choć pod koniec kariery musiała przyznać, że uroda po części przyczyniła się do jej zaszufladkowania.
- Zdaję sobie sprawę, że popadłam w stereotyp, pozwoliłam na przyklejenie mi etykietki - zwierzała się na łamach "Filmu". - Dla aktora to przekleństwo.