"Daredevil" - tom 1. Mark Waid – recenzja komiksu wyd. Egmont
Nie ma co ukrywać, że Matt Murdock vel Daredevil nie zawsze miał szczęście do scenarzystów. Kiedy jednak Frank Miller wziął sprawy w swoje ręce, los się do niego uśmiechnął. W ostatnich latach polscy czytelnicy mieli okazję śledzić przygody "tego lepszego" Daredevila, które wychodziły spod pióra znakomitych autorów. Teraz tron objął Mark Waid i wprowadził nowe rządy.
Po wielu tomach "Daredevila" sygnowanych nazwiskiem Franka Millera, Eda Brubakera, Briana Michaela Bendisa i wielu innych topowych scenarzystów gatunku super hero, Egmont wprowadza na polski rynek zupełnie nową jakość. "Daredevil" od Marka Waida formalnie jest kontynuacją wydarzeń, które znamy z "Daredevil. Frank Miller" 1–4 i "Daredevil: Nieustraszony" 0–7 (Brubaker, Bendis i inni). Ale to już nie ten sam Śmiałek, który występował w tamtych komiksach.
"Ten tom otwiera nowy rozdział w przygodach Daredevila" - czytamy na tylnej okładce pierwszego tomu. I rzeczywiście. Mark Waid, który za swoją pracę nad tą serią (przejął ją w 2011 r.) otrzymał szereg prestiżowych nagród, w tym Eisnera, Harveya, nie ograniczył się do napisania nowych przygód Matta Murdocka/Daredevila, ale do pewnego stopnia wymyślił tę postac na nowo.
Formalnie obserwujemy powrót Matta Murdocka do Nowego Jorku, gdzie nadal chce pracować jako adwokat. Ale ujawnienie jego tożsamości jako Daredevila skutecznie mu w tym przeszkadza. Waid sprawnie łączy w swoich historiach dwa oblicza tego bohatera, który w jego wydaniu jest integralną i spójną postacią. Co znamienne dla "otwarcia nowego rozdziału", Daredevil nie zachowuje się już jak "udręczony, targany poczuciem winy, autodestrukcyjny worek treningowy". Nie oznacza to jednak, że komiksy Waida to luźna lektura z wesołkiem w stylu Petera Parkera.
Kluczem do rozgryzienia Daredevila Waida jest świadomość prywatnych doświadczeń scenarzysty z depresją. Autor chciał wyraźnie wpuścić nieco światła do mrocznego życia Matta Murdocka, który swoje w życiu przeszedł i w pewnym momencie dotarł do ściany.
- Daredevil miał objawienie. Zdał sobie sprawę, że możesz kopać i kopać i kopać sobie dół. Ale kiedy osiągniesz pewien poziom, musisz zdecydować, czy przez resztę życia będziesz żył na dnie, czy podejmiesz wysiłek, aby się z niego wydostać - opowiadał Waid w wywiadzie dla Comicsbeat.com
Pierwszy tom "Daredevila" Waida to pod wieloma względami faktycznie zupełnie nowe podejście do tego bohatera. Scenarzysta sprawnie połączył wątki adwokackiej roboty i "normalnego" życie Matta Murdocka z superbohaterskimi zajęciami Daredevila, który okłada złoczyńców i pakuje się w poważne tarapaty. Znakomita rzecz nie tylko dla fanów "Daredevila" Millera i innych autorów z "tradycyjnym" spojrzeniem na tę postać.