Książka. Wytwór bardzo starej technologii, znany od wieków. Obiekt uwielbienia i nienawiści, prześladowana i ukrywana, oczekiwana i wyśmiewana.Choć inne są techniki druku, forma książki pozostaje zasadniczo niezmienna od wielu stuleci. A raczej pozostawała: teraz mamy e-booki, książki na pendrive'ach, płytach CD i innych „nośnikach trwałych". Coraz częściej czyta się lub słyszy, że epoka „papierowej" książki mija bezpowrotnie. Komu chciałoby się taszczyć ze sobą kilogramy papieru, skoro może zabrać ze sobą płytę CD albo czytnik e-booków ważący około 20 dkg, na którym można spokojnie zmieścić kilka tysięcy książek? Po cóż kupować książki papierowe, skoro wystarczy mieć dostęp do Internetu, by skorzystać z jednej z wielu internetowych bibliotek, oferujących za darmo unikatowe dzieła?
Rozmówcy (książka ma formę wywiadu) Jeana Phillipe'a de Tonnaca, Jean-Claude Carrière i Umberto Eco mają jednak na ten temat odmienne zdanie. Przywołują liczne zalety książki „papierowej": można ją czytać nawet wtedy, gdy zabraknie prądu; można ją czytać w łóżku i w wannie, co nie zawsze da się zrobić z książkami elektronicznymi; nie męczy wzroku tak jak książka wyświetlana na ekranie; nie szkodzi jej postęp techniczny (nie potrzeba nowego oprogramowania, żeby przeczytać książkę w odmiennym formacie), nie musimy się uczyć obsługi nowego urządzenia czy programu, żeby przystąpić do lektury; można na niej robić notatki... Oczywiście papierowa książka ma też wady: jest nietrwała, łatwopalna, ciężka, niewygodna, zachowuje ślady użytkowania przez wcześniejszych czytelników, zajmuje miejsce na półce... Ale przecież miło jest dotknąć starego papieru; obejrzeć stare ilustracje, stąpać po śladach lektur swoich poprzedników, poznawać historię danej książki, jej drogę z rąk do rąk. Wbrew pozorom część wad książki to
ukryte zalety. Wystarczy wspomnieć o nietrwałości elektronicznych „trwałych nośników": znawcy tematu wiedzą, że ich żywot jest, wbrew pozorom, krótki, zakończyć go może niespodziewanie na przykład przebywanie w pobliżu silnego pola magnetycznego. Podobnie jak książki, tak i „nośniki trwałe" mogą ulec spaleniu. Z biblioteki internetowej łatwo usunąć niewygodne teksty, można też je zmienić; znacznie trudniej zrobić to ze zwykłą książką, zwłaszcza taką, która miała wysoki nakład. Zawsze się gdzieś zachowa jakiś nietknięty ręką cenzora egzemplarz.
Nie myśl, że książki znikną to fascynująca lektura, nie tylko dla maniaków książek. Tytuł nie oddaje całego bogactwa informacji, jakie przynosi ten wywiad. Rozmówcy przypominają liczne anegdoty na temat książek i autorów, zastanawiają się, czym właściwie jest książka, dlaczego tak a nie inaczej wygląda dzisiaj nasz „spis lektur" (książki spalone, autorzy zamordowani, cenzura, dyktat „akademików" itd.), rozważają wady i zalety książek elektronicznych i papierowych, ujawniając swoje sympatie, ale nie opowiadając się jednoznacznie za lub przeciw. Sporo tu także wiadomości na temat filmów, również tych zaginionych, sporo rozważań o przyczynach „śmierci" książek i filmów właśnie; wiele o zmieniającym się obrazie świata i niemożności – przy całym rozwoju techniki – odtworzenia tego, co już minęło, a co nie zostało zarejestrowane (bo nie mogło, jak na przykład dźwięki z odległych stuleci). Celne spostrzeżenia, uwagi i komentarze wprowadzają czytelnika w świat nieznany lub mało znany, w świat lektur i
kulturowych fascynacji i doświadczeń rozmówców de Tonnaca.
Na początku wywiadu Umberto Eco stwierdza, że nie można jednoznacznie wyrokować o przyszłości książki, bo „wszystko się może zdarzyć".Później zaś rozmówcy dochodzą do wniosku, że cokolwiek by się jednak nie zdarzyło; jedno jest pewne: nawet jeśli książki papierowe faktycznie odejdą do lamusa, ludzie nie przestaną czytać i pisać. Muszą to robić, żeby korzystać z Internetu. W tej czy innej formie zatem – książka zawsze jakoś przetrwa.