Atrapa Mackiewicza a prawdziwy Mackiewicz
Autor "Morfiny" przypomina, że Mackiewicz nie bał się kalać i brukać. "Ci, którzy dzisiaj czczą tę prawicową atrapę Józefa Mackiewicza, będąc jednocześnie zdeklarowanymi miłośnikami polskiego państwa podziemnego, zapewne wiele wysiłku muszą wkładać w zapominanie o tym, że tylko niesubordynacja innego wolnego człowieka, Sergiusza Piaseckiego, uratowała pisarza od wyroku śmierci, wydanego zgodnie z najlepszymi tradycjami polskiej bezmyślności, w której myślenie zastępują dziecinne pokrzykiwania i wyliczanki" - pisze ostro Twardoch.
Twardoch przypomina, że to właśnie Mackiewicz w "Lewej wolnej" odważył się pokazać polskich żołnierzy jako ludzi zdziczałych wojną tak samo, jak zdziczali są sowieccy żołnierze w opowiadaniach Babla. Że polscy żołnierze w tej książce biorą kokainę, gwałcą, kradną czy rąbią się szablami w burdelu. Że Mackiewicz kochał Rosję, w której się wychował i z wielką empatią potrafił pisać o samych Rosjanach. Że nie mieści się autor "Drogi donikąd" w panującym dzisiaj modelu polskości etnicznej.