Bez szans na Nobla
W 1971 roku pisarz zostaje odznaczony Krzyżem Komandorskim Orderu Polonia Restituta przez rząd londyński. Z kolei w 1975 roku Wydział Slawistyczny Uniwersytetu w Kansas (USA) zgłosił kandydaturę Mackiewicza do literackiej Nagrody Nobla, ale - jak pisał Krzysztof Masłoń w "Uważam Rze Historia" - pisarz "sam pozbawił się choćby iluzorycznych szans na otrzymanie nagrody". I to pomimo tego, że kandydaturę wesprzeć miał sam Sołżenicyn, ówczesna literacka gwiazda pierwszej wielkości, autor "Archipelagu Gułag".
"Temu pisarzowi, dla którego "jedynie prawda była ciekawa", wszelkie gierki towarzysko-literacko-polityczne były obce i wstrętne. A jako weredyk nie owijał niczego w bawełnę. Podejrzany wydał mu się Sołżenicyn ze swoim apostolstwem, zadawał więc pytanie: "Czy nie natchnęło go do tego aby KGB?". Nie obchodziło go, że swoimi podejrzeniami krzywdzi wielkiego rosyjskiego pisarza. Miał gdzieś Nobla, mógł w Monachium klepać biedę do końca swoich dni, ale w pełni korzystał z - w gruncie rzeczy - jedynego dobrodziejstwa, jakie otrzymał od demokracji: wolności słowa" - pisze Masłoń.