Rozmowa z Justyną Sobolewską
Wszyscy znamy kampanię społeczną "Cała Polska czyta dzieciom", nie ulega wątpliwości, że odniosła ona wielki sukces. Ale może spróbujmy krótko odpowiedzieć na pytanie, dlaczego powinniśmy czytać dzieciom książki? Zapytam prowokacyjnie: Czy w tej chwili nie jest tak, że czytanie książek może skrzywdzić dzieci? Wiesz, może lepiej, żeby nie miały bogatej wyobraźni, romantycznych wyobrażeń i lirycznych refleksji? Zamiast czytać niech od razu nastawiają się na osiąganie sukcesów, wyścig szczurów i dyplom inżyniera! W przeciwnym razie skończą jako humaniści, czego rodzice mogą nie przeżyć...
Tak, na pewno brakuje w tej książce rozdziału o szkodliwości czytania. To muszę nadrobić, bo to jest poważna sprawa. Częściej jest tak, że czytając dzieciom zarażamy ich czytaniem, kształcimy czytelników. Chcemy, żeby dzieci doceniały to, co my doceniamy. Żeby dla nich było ważne to, co dla nas jest ważne. Trudno, może to nie jest droga do wielkich pieniędzy, ale na pewno w ten sposób kształtujemy ich wrażliwość.
Jednocześnie jest tak, że według wielu pisarzy dziecko jest najlepszym czytelnikiem. W tym sensie, że potrafi wejść w świat, uwierzyć. Dziecko jest czytelnikiem "donkichotowskim", wierzy w słowo. Dlatego warto czytać. Jest jeszcze jedna rzecz. Ja czytałam po to, żeby spotkać się z moim synem. Świat rodzica i dziecka coraz rzadziej się spotykają.