Już w trakcie lektury można się przekonać, że autorka nie bez przyczyny uczy kreatywnego pisania. I wcale nie chodzi tu o umiejętność wymyślania skomplikowanej fabuły czy też mnożenie wątków, wprost przeciwnie, w tych warstwach powieści tak naprawdę niewiele się dzieje (ale bez szkody dla treści książki, trzeba stanowczo dodać)
. Bohaterkami Sue Miller uczyniła dwie kobiety – Meri i Delię, mieszkające w bliźniaku w małym uniwersyteckim miasteczku. Pierwsza z nich, będąca przed czterdziestką, jest od niedawna żoną szanowanego i ambitnego wykładowcy, druga to siedemdziesięcioparoletnia żona senatora Toma Naughtona, która trwa przy nim od szeregu lat, mimo zdrad, jakich nieraz się dopuścił w ciągu ich związku małżeńskiego. Powieść jest bardzo gęsta i intensywna w warstwie psychologiczno-emocjonalnej – tam aż kipi od uczuć, których pełną paletę odmalowała autorka. Mimo trudnych życiowych dróg obu kobiet z kart powieści przebija pewien optymizm, choć nie jest łatwo go dostrzec. Nie jest to bowiem
nieskomplikowana powieść dla kobiet mająca nieść jedynie niewymagającą wysiłku rozrywkę. Jest ona trudna, bo i taka jest jej tematyka. Miller potrafi pokazać, że życie nie składa się wyłącznie z pozytywów, a także, co ważniejsze, że pomiędzy białym a czarnym jest cała paleta szarości, której istnienie czasem najtrudniej przyjąć do wiadomości.
Obie kobiety zastanawiają się nad swoim życiem i małżeństwem, które, choć tak różne, niesie tak samo wiele problemów i wątpliwości. Dodać należy, że nie jest to jednak przygnębiająca i nużąca historia opowiadająca o trudach i zmaganiach uczuciowych i życiowych bohaterek. To – dzięki zmysłowi obserwacyjnemu autorki i jej niewątpliwemu talentowi w portretowaniu ludzkich charakterów – naprawdę intrygująca wyprawa ułatwiająca dotarcie do najskrytszych zakątków życia intymnego Delii i Meri. Niełatwa, ale prawdziwa i szczera.