Co zmienił Eksperyment?
Dziennikarka pisze, że na podstawowym poziomie Eksperyment zmusił członków jej rodziny m.in. do zwracania większej uwagi na to, co jedzą, na muzykę, której słuchają, na sen (koniec z epidemią krótkiego snu i zarywania nocy z powodu Facebooka czy gier komputerowych!) i siebie nawzajem. Wspólne posiłki wcześniej były rzadkością i prawdziwym świętem - teraz stały się normą i czymś oczywistym. Nie są to może szczególnie odkrywcze wnioski, ale sześć miesięcy bez elektroniki rzeczywiście sprawiło, że Susan oraz jej dzieci powtórnie połączyły się z "samym życiem", co, jak twierdzi, scaliło ich jako rodzinę i rozwinęło jako jednostki.
"Pozbawieni swoich cyfrowych smoczków, rozejrzeliśmy się za jakimiś zastępczymi środkami łagodzenia napięć i - oprócz innych rzeczy - znaleźliśmy siebie nawzajem. [...] Bez żadnego szczególnego powodu przedłużaliśmy wspólne chwile przy obiedzie. Wchodziliśmy nawzajem w swoją przestrzeń. Podczas gdy dawniej pędziliśmy czym prędzej do swoich oddzielnych kącików, teraz szukaliśmy pretekstów, żeby się zejść i pobyć razem. Nasze rodzinne rozmowy stały się bardziej interesujące i bliższe życia, z jednego prostego powodu: bo musiały" - podsumowuje Eksperyment Maushart.