... maszyna różnicowa Charlesa Babbage’a weszła do powszechnego użytku? Mało kto dziś pamięta, że wynalazki Babbage’a, takie jak maszyna różnicowa czy maszyna analityczna, to przodkowie współczesnych komputerów. Dziś nie wyobrażamy sobie bez nich życia: a jak wyglądałby nasz świat, gdyby pomysły Babbage’a wykorzystano wcześniej? Byłby lepszy czy gorszy? A może po prostu inny? Kim byłby Byron, gdyby nie umarł w Grecji?
Gibson i Sterling nie dają odpowiedzi na takie pytania ani też ich zresztą nie stawiają. Nasuwają się one same przy lekturze ich powieści – historii alternatywnej. Maszyna różnicowaopowiada o XIX-wiecznym świecie, w którym de facto wszystko jest podporządkowane maszynom. Akcja rozpoczyna się w 1855 roku w Londynie – mieście uznawanym wówczas za jedno z najważniejszych centrów rozwoju przemysłu, nauki, techniki; mieście spoglądającym w przyszłość. Napędzane parą wynalazki (ciągle udoskonalane) Babbage’a zmieniają wszystko, wywracają do góry nogami cały dotychczasowy porządek. Niezwykłe urządzenia korzystające z perforowanych kart znacznie przyspieszają pracę wielu ludzi, np. naukowców, poszukujących odpowiedzi na pytania o ewolucję świata i człowieka. Te same urządzenia służą jednak też do ewidencjonowania obywateli, dzięki czemu można nie tylko szybko odnaleźć daną osobę, ale też i poznać najintymniejsze sekrety jej życia. Mamy zatem wiek przemysłowej rewolucji, zachwytu nowymi perspektywami (pokazy
kinotropowe, możliwość szybkiego dokonywania skomplikowanych operacji finansowych na Maszynach itd.), cywilizacyjnego skoku, ale i dyktatury jednej partii, bezwzględnie (w imię postępu) usuwającej swoich przeciwników, trujących wyziewów palącego się węgla, oleju, smarów, niezidentyfikowanego, ale uniemożliwiającego normalnego życie Fetoru, robotniczych buntów, bezsensownej przemocy. To wszystko zaś splecione intrygą polityczno-kryminalną z tajemniczymi dziurkowanymi kartami w roli głównej: obiektem pożądania, przyczyną morderstw. Kurtyzana, dyplomata, naukowiec, polityczni manipulanci – wszyscy są w jakiś sposób ze sobą powiązani, choć o tym nie zawsze wiedzą; jednocześnie są powiązani ze wspomnianymi kartami, które mogą doprowadzić do jakiegoś przerażającego przewrotu.
Zaliczana do klasyki steampunku powieść Gibsona i Sterlinga jest świetnie napisana, ale wcale nie jest łatwa w lekturze. Żeby się nie pogubić, trzeba pilnie śledzić poszczególne wątki, doszukiwać się związków przyczynowo-skutkowych. Czasem bowiem ma się wrażenie, że autorzy porzucają właściwą akcję, właściwą fabułę, na rzecz omawiania nurtujących ich problemów społecznych i politycznych. Jednak ostatecznie powracają do głównej myśli, pozwalając czytelnikowi na przyjemność obcowania ze światem pary, epoką wiktoriańską i technologią opartą na zasadach mechaniki; światem, który wydaje się tak odmienny od naszego.
Mimo wszystkich różnic jedno jednak na pewno łączy te dwa światy: już wtedy nie wolno było jeść przy „komputerze”!